Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Ciąża i poród (2169 Wątki)

Jak wygląda praca położnej (zmiana dzienna) w moim szpitalu? Perspektywa położnej

Data utworzenia : 2020-04-21 14:33 | Ostatni komentarz 2020-05-12 22:41

Karolinapołożna

1775 Odsłony
67 Komentarze

Pierwszy mój post o pracy w moim szpitalu. Jestem ciekawa czy lubicie takie posty i czy Was ciekawią. Czy chciałybyście bym pisała więcej.

 

Pracuję na oddziale położniczym (poporodowym). Zmianę dzienną zaczynamy o 7 rano. W szpitalu muszę być trochę wcześniej, przeważnie 6.35/40. Idę do szatni przebrać się i wędruję na oddział. Przed rozpoczęciem pracy słucham raportu o pacjentkach - czy coś się działo od przyjęcia pacjentki, w czasie pobytu na naszym oddziale a zwłaszcza w ciągu ostatniej zmiany. Wysłuchuję o problemach laktacyjnych. Muszę pamiętać dużo rzeczy, ale w razie czego tablica przypomina mi o wszystkich najważniejszych. Całą historię pacjenta mamy w dokumentacji na oddziale. Dzień zaczynamy od kawy i śniadania (czasami) jeśli nic się nie dzieje (tak od kawy i śniadania, bo to jedyna okazja by napić się ciepłej kawy). Idziemy do wypełniania dokumentacji przy ladzie na środku oddziału. Wypełniamy wszystko w formie pisemnej i elektronicznej – może Was to zdziwi, ale często naprzód. W przypadku gdy się coś zmieni lub wydarzy późnym popołudniem dopisujemy. W między czasie jedna z nas robi zlecenia tj. przygotowywanie antybiotyków, przeciwbólowych, przeciwzakrzepowych, stałych zleceń pacjentek z nadciśnieniem, cukrzycą, chorobami tarczycy i innymi chorobami przewlekłymi. Następnie odbywa się wizyta lekarska, musimy zapisać wszystkie zlecenia w zeszycie (prócz tego są w dokumentacji oraz ustna informacja ze strony lekarza). Dlaczego zeszyt, zapytacie? Bo wszystko mamy na jednej stronie, a przy 20-33pacjentkach na oddziale i dwóch położnych po prostu schodzi to szybciej – przede wszystkim organizacja pracy. Po wizycie podajemy wszystkie leki oraz pytamy każdej pacjentki o samopoczucie, czy potrzebuje leków przeciwbólowych. W między czasie przyjeżdżają pacjentki po cięciach cesarskich i porodach naturalnych. Każdą pacjentkę po CC muszę podpiąć pod monitor, sprawdzić macicę (czy jest twarda – prawidłowe obkurczanie), krwawienie (czy w normie) oraz podać informacje (picie, jedzenie, leki przeciwbólowe – kiedy i co, jak wygląda uruchamianie i co dalej). Każdą pacjentkę po porodzie naturalnym odwożę na salę, dając jej podkłady i podpaski poporodowe. Udzielam informacji o pierwszym prysznicu oraz posiłkach i pierwszym oddaniu moczu. Wszystkie Panie mogą zadzwonić dzwonkiem gdyby działo się coś nagłego. Ogólna zasada jest taka, że z każdą inną, niepilną sprawą kobieta przychodzi się do lady (z wyjątkiem pacjentem po CC nieuruchomionych). Zlecenia (leki) podajemy właściwie cały dzień – na godzinę 12, 14, 18 (standardowe godziny, ale niekiedy są też inne). Po południu są uruchomienia pacjentek z cięć porannych  - u nas uruchamiamy po 6h od operacji. Często przy uruchomieniu jest mąż, a zawsze pomaga położna. I tak schodzi do godziny 19. 

 

Jak Wam się podoba? Chciałybyście post ściśle o opiece nad pacjentką po CC/ po porodzie naturalnym? O tym co mówię jeśli pacjentka nie ma problemu laktacyjnego ale chcę przekazać podstawowe informacje odnośnie karmienia piersią? Co warto wiedzieć na początku drogi mlecznej? Co się dzieje jeśli pacjentka nie chce karmić piersią? Co jeśli pacjentka ma wcześniaka – jak wygląda opieka, czy czymś się różni? Kiedy u nas w szpitalu pacjentki otrzymują posiłki i czy jest jakaś dieta? Dlaczego chodzenie jest tak ważne po porodzie? Czy jest coś co Was interesuje? Czy widziałam dany przypadek? Może chciałybyście wiedzieć jak dana rzecz wygląda z perspektywy położnej? A może w tym poście poprowadzi taką dyskusję? Co o tym myślicie? Mam 1,5roczny staż pracy – niewiele, lecz pracuję w szpitalu gdzie rocznie odbywa się ponad 5tyś porodów (informacje grudzień 2019).  

Pozdrawiam serdecznie - położna kochająca swój zawód :)

2020-05-12 22:41

Jak wygląda opieka nad pacjentką po CC w moim szpitalu

Piszę pod tym postem, aby nie robić niepotrzebnego spamu :)

Przypomnę, że jestem położną pracującą na oddziale położniczym (tj.poporodowym) i na tym opierają się moje posty.

 

Pacjentka prowadzona jest na CC. Zaraz po nim noworodek, jeśli jest w stanie dobrym trafia na salę pooperacyjną w ramiona taty lub osoby towarzyszącej (tak było przed pandemią) do kangurowania - noworodek w samej pieluszce, tak samo tata. Obecnie zaś oczekuje na przyjazd mamy z sali operacyjnej. Na sali pooperacyjnej noworodek z mamą przebywają 2h. To tam pacjentka dostaje płyny (Płyn Wieloelektrolitowy lub płyn Ringera lub Sól Fizjologiczną) i jeśli przyjmuje a powinna właśnie przyjąć - leki na choroby współistniejące (nadciśnienie, cukrzyca, choroby tarczycy itp.). Najczęściej na sali pooperacyjnej nie są konieczne leki przeciwbólowe. U nas pacjentka w trakcie operacji dostaje morfinę w kręgosłup ( do niedawna morfina była dawana na oddziale położniczym podskórnie - bolesne podanie i gorsze działanie). Pacjentka leży i karmi swoje dziecko. Jeśli jest wymagana pomoc położnej to podchodzi do pacjentki i pomaga przystawić noworodka. Na sali pooperacyjnej jest 1 położna na maksymalnie 5 pacjentek.

Następnie pacjentka jest przewożona na oddział położniczy. Pacjentka wjeżdża na salę (2-3 osobowe) podpinamy jej monitor mierzący ciśnienie (co 30min przez 2h a następnie co godzinę - i tak od 6h do 12h od CC), saturację (klips na palec) i tętno. Pacjentka może już pić a pierwszy posiłek (kleik) przysługuje jej po 12h od CC. Picie jest bardzo istotne, bo pomaga wypłukać leki skumulowane w organizmie. Przed pandemią noworodek przebywał w sali pacjentki pod opieką osoby towarzyszącej - w obecnej sytuacji zaś przebywa na sali adaptacyjnej do momentu uruchomienia i samodzielności pacjentki. Dokumenty wprowadzamy do komputera i dokumentacji papierowej. Dopisujemy pacjentkę na tablicę, do zeszytu zleceń i do zeszytu pacjentek. Wykonujemy wszystkie zlecone leki. W przypadku kiedy pacjentka podaje, że "zaczyna coś czuć", nie czekamy aż ból się wzmocni tylko działamy już na takim etapie - podajemy paracetamol i ibuprofen w kroplówce w odstępie ok 3h, tak by ibuprofen pacjentka otrzymała niedługo przed uruchomieniem, by było ono dla niej mniej bolesne. Uprzedzę, że paracetamol i ibuprofen są w maksymalnych jednorazowych dawkach, a podane dożylnie wchłaniają się i działają o wiele lepiej. Pacjentka po 6h od CC dostaje lek przeciwzakrzepowy w brzuch i idzie z położną pod prysznic - tam ściągany jest cewnik (uprzedzę! nie boli - czuć duży dyskomfort, ale nie ma się czego bać. Najważniejsze zrobić to szybko.) oraz odklejany plaster z rany. Do mycia się pod prysznicem zawsze zalecamy szare mydło - nie podrażnia i dobrze pielęgnuje ranę, którą koniecznie trzeba dokładnie umyć (szwy zakładane są rozpuszczalne). Następnie rany nie zakleja się, ponieważ powinna się wietrzyć - dzięki temu szybciej i lepiej się goi. Pacjentka z powrotem zaprowadzona jest do łóżka. Od tego momentu uważana jest już za samodzielną. Panie noworodkowe przywożą dziecko (chyba że jest noc wybór należy do pacjentki czy dziecko zostaje z nią na noc czy też nie), a pacjentka od tego momentu już sama wstaje do toalety i do dziecka, a także przychodzi do dyżurki po leki przeciwbólowe. Jeśli pacjentce kręci się w głowie i nie jest w stanie - dzwoni dzwonkiem alarmowym, który używany jest w sytuacjach nagłych. 

 

Jestem otwarta, jeśli mają Panie jakieś pytania zapraszam do dyskusji :)

2020-05-08 07:31

Ja też nie noszę maseczki bo jestem ciągle na swoim podwórku a zakupy raczej robi mąż. Od czasu kiedy zaczęła się pandemia w sklepie byłam może ze 3 razy i bardzo ciężko się w tym oddech nie wiem jak mogą ludzie tak na przykład po 8 godzin pracować w maseczkach

2020-05-07 22:45

Ja ostatnio do Tesco wpadłam bez maseczki to spojrzałam na ludzi i chyc do torebki w panice szukac maseczki byłam tak spanikowana ze nie umiałam jej założyć.. Ja noszę maseczkę tylko jak jadę do sklepu tak to cały czas jestem koło domu nigdzie nie wychodzimy ale wracamy w weekend do miasta do bloku to już bd inaczej nie wiem jak się odnajdę. 

2020-05-07 15:33

Ja nie nosze maseczki w ogole, tylko tam gdzie jest wymagana.  Nie obchodzi mnie co inni myślą. Przez pierwszy miesiąc nikt nie nosil, potem ustawa weszła ze trzeba nosic i nagle maseczka jest cudowna ochrona ?! Nie wierze w to. Wiadomo nie bede się kłócić tylko jak to napisałam grzecznie wytlumacze dlaczego nie moge mieć maseczki. Mam wrażenie ze po 3 min w maseczce ciśnienie mi bardzo skacze i bardzo trudno mi sie oddycha. 

2020-05-07 13:51

Ja wezme maseczke jezeli beda tego wymagac to ja zaloze nie chce z nimi miec konfliktu ;) Wole urodzic w spokoju i z ich pomoca nie chce zeby mi utrudniali porodu bo lekarze czy pielegniarki to tez sa ludzie wiec moga nam zrobic na zlosc. 

Jezeli uznam ze nie dam rady rodzic w masce ze jest mi bardzo ciezko to poprosze ich o wsparcie i mozliwosc jej sciagniecia ale w sposob grzecznosciowy zaloze sie ze napewno pojda na ugode 

2020-05-07 11:51

Problemem dla mnie jest chodzę ie w maseczce podczas zakupów te 15-20 minut. Nie wyobrazam sobie rodzic w masce i męczyć się kilka godzin. 

2020-05-07 11:00

Myślę, że też dużo zależy od nas. Na ile pozwolimy. Rodzimy po ludzku- bez maseczek. Nikt Cię nie wygoni jak nie będziesz dawać rady i tez nikt nie wezwie policji :p owszem mogą ładnie poprosić a ja wtedy ładnie odmówie 

2020-05-06 19:41

Nikt napewno nikogo nie zmusza do noszenia maseczki w szpitalu. Tzn chodzi mi na porodówkach. A o rodzeniu to nawet wydaje mi się nie ma mowy.