Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Ciąża i poród (2182 Wątki)

W czym rodzić?

Data utworzenia : 2014-07-04 10:55 | Ostatni komentarz 2021-10-07 16:59

GosiaDr

29886 Odsłony
462 Komentarze

Z pozoru decyzja dość prosta, bo dużo wszędzie rad, a wybór mamy taki: SPECJALNIE W TYM CELU ZAKUPIONA KOSZULA DO PORODU, STARA KOSZULA WYCIĄGNIĘTA Z SZAFY, KOSZULA SZPITALA, DUŻY TSHIRT MĘŻA, NAGO, Ma być wygodnie, nie za długo, ale i nie za krótko, nie krępująco, a przedewszystkim to ma być coś, co po wszystkim będzie można bez żalu wyrzucić do za kosza. Poza tym, koniec końców, szpital to nie pokaz mody, a wydając na świat potomka, w pocie, łzach i krwi, kwestia garderoby jaką mamy na sobie, będzie za pewne ostatnią rzeczą o której pomyślimy. Ale z drugiej strony, czy to oznacza, że trzeba zmuszać się do założenia czegoś, co odbiera resztki godności, która podczas porodu i tak wystawiona jest na poważną próbę? Takie można odnieść wrażenie, przeglądając garderobę oferowaną pod hasłem "koszula do porodu". Po oczach biją różowości i błękity, misie - patysie, kwiatki, serduszka i inne żyrafki. Poza tym, zakładając że ktoś lubi misie (w końcu o gustach się niedyskutuje) czy jest sens zakładać nową koszulę, która po wszystkim będzie zniszczona? Opcja "obszernego podkoszulka męża" jest z kolei nie dla wszystkich, mi taki tshirt sięgał by do pół pupy, odsłaniając radośnie cały "strategiczny rejon", a to i tak w wersji optymistycznej, że zmieściłabym się w niego w brzuchu... Co więc wybrać? Czy w ogóle istnieje jeszcze coś takiego jak instytucja "koszuli szpitalnej"? Czy Wy drogie mamy, rodziłyście w tym co zamierzałyście, czy też życie zweryfikowało wasze plany? W jakim stanie po porodzie były te rzeczy? Prosto kierunek kosz, czy też były do do prania?

2014-09-02 12:26

Didisia ja sobie uszykowałam dwa ubrania.. na poród i po porodzie.. na poród również taką meegaa lużną sukienkę ( którą można nazwać koszulą na ramiączkach) bo jest wygodniejsza niż ta, którą kupiłam do karmienia.. no i po porodzie właśnie tą do karmienia.. w razie czego zawsze mąż czy ktoś z rodziny może nam dowieźć brakujący asortyment :)

2014-09-02 08:53

Ja na porodówkę założyłam nowo zakupioną koszulę ciążową, było mi wygodnie i nie czułam się źle, że mam coś na sobie nie takiego :) stan po porodzie ? nie ubrudziłam jej ;) zresztą noszę ją do dziś bo tak naprawdę miałam zakupione dwie koszule a karmię już 7 mcy i w niej najlepiej jest przystawić córę ;) wiem, że w moim szpitalu są opcje koszul, ale dają je tylko jak już jest taka potrzeba, nie wzięło się swojej etc.

2014-09-02 07:58

Ja sobie przygotowałam na sam poród taką sukienkę, w której chodze po domu, co nie bedzie mi szkoda wywalić, tylko że nie wiem czy to dobry pomysł, że jest na ramiączkach. z drugiej strony jak jest na ramiączkach, to będzie lepsze przy kontakcie skóra do skóry, bo nie będę musiała kombinowac..

2014-09-01 23:24

Kasiu paznokcie u stóp nie mają znaczenia a te u dłoni są ważne; ) Tak jak juz szybciej było wspomniane paznokcie u dloni sinieja jeżeli coś się dzieje w trakcie cc.

2014-09-01 20:19

Tak, o jedzeniu prowadziłyśmy już zażartą dyskusję, wię warto zerknąć na wątek podany przez Samantę :-) Dla mnie przy obu porodach nie ważne było w czym będę rodzić i jak wyglądać, chić paznokcie u stóp miałamb pomalowane i nikt nie zwrócił mi uwagi ;-)

2014-09-01 19:51

Wątek dotyczący jedzenia w trakcie porodu --> http://lovi.pl/pl/forum/1/3253/1

2014-09-01 19:24

Ja rodziłam dwa razy. Przy pierwszym porodzie, który trwał 14 godz nie mogłam jeść, ale było mi tak niedobrze, że nawet o tym nie myślałam. Przy drugim porodzie także miałam nudności, mogłam jeść, ale nie skorzystałam z tej opcji.

2014-09-01 15:46

Ja Wam powiem,że mi jedzenie na porodówce nie było potrzebne.. na dwa dni przed porodem miałam skurcze i już nic prawie nie jadłam.. bo co wsadziłam coś do ust,dostawałam skurcz i od razu mi się odechciewało.. nie mogłam nic przełknąć.. to,co znajdowało się w moich ustach,lądowało w chusteczce.. W dniu porodu próbowałam się posilić bebetkami chociaż... pamiętam-wzięłam pół ciastka do buzi,zdążyłam pogryźć i dostałam skurcz.. od razu wyplułam.. próbowałam przełknąć,ale sie nie dało.. i jeszcze przed porodem schudłam :) A co do koszuli,to rodziłam w koszuli do karmienia.. mąż wziął ją następnego dnia do wyprania i jest jak nowa :) pomimo śłuzu i krwi..a nie zdąrzyłam sie przebrać,bo choćbym chciała,to położne na patologii zrobiły taką aferę,że rodzę,jak bym rzeczywiście miała już główkę między nogami.. więc nie myślałam o koszuli..